Przez ostatnie miesiące 2018 roku najbardziej rozpowszechnianym w prasie i w mediach internetowych zdjęciem był portret wykonany przez Tylera Hicksa w Jemenie przedstawiający skrajnie wyczerpaną głodem siedmioletnią Amal.
Przez ostatnie miesiące 2018 roku najbardziej rozpowszechnianym w prasie i w mediach internetowych zdjęciem był portret wykonany przez Tylera Hicksa w Jemenie przedstawiający skrajnie wyczerpaną głodem siedmioletnią Amal.
![]() |
fot. Tyler Hicks |
Fotografia, która powoduje wstrząs
Zdjęcie
ogniskuje w sobie ogrom krzywd jakie doznaje ostatnimi czasy ludność cywilna
tego kraju. Efekt wstrząsu budowany jest przez proste środki fotograficznego
wyrazu, ale tylko takie można wpisać do tego typu portretu. Wszelkie próby
nadmiernej stylizacji estetycznej mogłyby zostać źle odczytane przez odbiorców. A i zapewne będą tacy, co powyższe zdjęcie uznają za typowy przejaw koncepcji bretonowskiego "piękna konwulsyjnego", o którym też pisała Susan Sontag w słynnej "O fotografii" nadmieniając, że przy każdej takiej okazji wypływają na powierzchnię krytyczne głosy mówiące, że "zdjęcia przedstawiające cierpienie nie powinny być piękne, tak jak podpisy nie powinny prawić morałów. W myśl tego poglądu piękne zdjęcie odwraca uwagę od dającego do myślenia tematu i kieruje ją ku samemu medium, co podważa status zdjęcia jako dokumentu".
Kwestię, czy to zdjecie cierpi na "chorobę estetyzacji", zostawmy na boku. Konieczność powstawania tego typu zdjęć uważam osobiście za absolutnie niezbędną. Skupmy się zatem na samym obrazie fotograficznym. Kluczową
rolę odgrywa tu światło, uwidaczniające każde załamania połyskliwej,
półprzezroczystej wynędzniałej głodem młodej skóry i rzeźbę żeber, dzięki
ostrości ujęcia nasze oko nie pominie żadnej zmarszczki, żadnej zmiany tonu
skóry.
Wzrok
przyciąga także wyraz twarzy- odwrócony
od widza wzrok, spokojny, niczego już nieoczekujący, pogodzony z losem, nad
wyraz „dorosły” i będący zapowiedzią zbliżającej
się, nieodwołalnej rodzinnej tragedii.
Wreszcie
tło, które jakimś zbiegiem okoliczności jest niemal idealnie dobrane aby
uwypuklić płową kolorystykę więdnącego ciała. Po drugim zerknięciu dostrzegamy
odwieczny podpis klęsk w podzwrotnikowej strefie ciepłych klimatów- muchy
błądzące po słabnącym ciele dziecka.
Krótka historia fotografii dzieci - ofiar
Przedstawianie
ofiar-dzieci w rozdzierających ujęciach zawsze jest wołaniem o dostrzeżenie problemu
i jako takie było często używane przez jury wielu konkursów fotograficznych do
szerzenia świadomości o dramatach współczesnego świata.wiedząc, że w zbiorowej wyobraźni takie obrazy zawsze budzą silny odzew. Szczególnie często w
latach 80., 90. i na początku XX wieku tego typu zdjęcia uzyskiwały tytuł zdjęcia
roku. Tak było w 1981 roku, kiedy to w konkursie World Press Photo zwyciężyło zdjęcie
autorstwa Mike’a Wellsa pokazujące czarną dłoń wygłodzonego dziecka z Ugandy na
tle dorodnej, białej dłoni mnicha, który pomagał ofiarom klęski.
![]() |
fot. Mike Wells |
Również w 1984, 1985 i 1986 roku wygrywały zdjęcia z dziećmi-ofiarami. W 1993 roku wygrywa zdjęcie Jamesa Nachtwey’a. Matka ze zwłokami swojego dziecka na pustyni w Somalii.
![]() |
fot. James Nachtwey |
W 2002 roku podobny motyw martwego dziecka z Pakistanu skłania jury do przyznania Erikowi Refnerowi tytułu autora zdjęcia roku.
![]() |
fot. Erik Refner |
W 2006 roku wybrano zdjęcie Finbarra O’Reilly przedstawiające kobietę i jej kilkuletnie dziecko, ofiary suszy, w centrum pomocowym w Nigerii.
![]() |
fot. Finbarra O’Reilly |
Czy w tym roku jury najważniejszego konkursu
fotografii prasowej pójdzie tym tropem?
Oddziaływanie
niezwykle poruszającego samego w sobie zdjęcia Tylera Hicksa, jest zwielokrotnione
późniejszą wiadomością o śmierci Amal. Nikt w tym przypadku nie może zarzucić-
co zdarzało się w przypadku poprzednich zwycięskich zdjęć- że fotograf żerował na śmierci, że jego uwagę
przyciągnął dopiero trup. Późniejsza śmierć dziewczynki jest tylko tragicznym ciągiem dramatycznej sytuacji w Jemenie.
Wielokrotnie słyszeliśmy
głosy krytykujące kolejne zwycięskie zdjęcie przedstawiające martwe ofiary walk, klęsk naturalnych i częściej, tych powodowanych przez ludzi: „Przestańcie robić zdjęcia trupom. To już nudne.
Kanonadą martwych ciał mało kogo przekonacie dziś do działania czy nakłonicie choćby
do wzruszenia. Na robienie takich zdjęć jest po wielokroć za późno. Za późno
dla osoby czy osób na zdjęciu, im już nic nie pomoże, za późno dla fotografa,
bo się spóźnił, za późno na fotografie jako taką- trzeba było raczej uwiecznić
tych ludzi jak żyli albo jak umierali. Za późno wreszcie w ogóle, bo takie
fotografie już nie maja takiej siły oddziaływania jak kiedyś. Leżące na ziemi
trupy po prostu spowszechniały.”
Fotografia Hicksa ma wszelkie atrybuty ikony krzyku. To w takich
fotografiach spełnia się misja fotoreporterów i dziennikarzy- bo nie
zapominajmy, że zdjęcie ukazało się po raz pierwszy na pierwszej stronie w „The New York Times” wraz z obszernym artykułem Decklana Walsh’a .
To
wszystko co mogą zrobić dziennikarze, to dużo acz niewiele, przeciętni
czytelnicy też nie mogą dużo więcej- polubienia w mediach społecznościowych i
lament rozpaczy niewiele dają. Społeczna partycypacja jest w tym przypadku dość mocno ograniczona. Rozwiązanie problemu wojny i tym samym głodu w Jemenie pozostaje w rękach
ościennych państw i polityki światowych mocarstw.
Zdjęcie
przeszywające pod kątem treści i doskonałe pod względem technicznym, zrobione przez fotografa gazety o światowym
zasięgu i oddziaływające na szerokie masy ludzi – definicja esencji idealnego zdjęcia
prasowego. Czy tym ujęciem Tyler Hicks zapewnił sobie tytuł autora World Press
Photo of the Year 2019?
Byłbym rozczarowany innym werdyktem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz