wtorek, 13 listopada 2018

Czy to jest przyszłe zdjęcie roku?



Przez ostatnie miesiące 2018 roku najbardziej rozpowszechnianym w prasie i w mediach internetowych zdjęciem był portret  wykonany przez Tylera Hicksa w Jemenie przedstawiający skrajnie wyczerpaną głodem siedmioletnią Amal.


siedmioletnia skrajnie  wychudzona Amal fot. Tyler Hicks
fot. Tyler Hicks

Fotografia, która powoduje wstrząs


Zdjęcie ogniskuje w sobie ogrom krzywd jakie doznaje ostatnimi czasy ludność cywilna tego kraju. Efekt wstrząsu budowany jest przez proste środki fotograficznego wyrazu, ale tylko takie można wpisać do tego typu portretu. Wszelkie próby nadmiernej stylizacji estetycznej mogłyby zostać źle odczytane przez odbiorców. A i zapewne będą tacy, co powyższe zdjęcie uznają za typowy przejaw  koncepcji bretonowskiego "piękna konwulsyjnego", o którym też pisała Susan Sontag w słynnej "O fotografii" nadmieniając, że przy każdej takiej okazji wypływają na powierzchnię krytyczne głosy mówiące, że "zdjęcia przedstawiające cierpienie nie powinny być piękne, tak jak podpisy nie powinny prawić morałów.  W myśl tego poglądu piękne zdjęcie odwraca uwagę od dającego do myślenia tematu i kieruje ją ku samemu medium, co podważa status zdjęcia jako dokumentu".
Kwestię, czy to zdjecie cierpi na "chorobę estetyzacji", zostawmy na boku. Konieczność powstawania tego typu zdjęć uważam osobiście za absolutnie niezbędną. Skupmy się zatem na samym obrazie fotograficznym. Kluczową rolę odgrywa tu światło, uwidaczniające każde załamania połyskliwej, półprzezroczystej wynędzniałej głodem młodej skóry i rzeźbę żeber, dzięki ostrości ujęcia nasze oko nie pominie żadnej zmarszczki, żadnej zmiany tonu skóry.
Wzrok przyciąga także wyraz twarzy-  odwrócony od widza wzrok, spokojny, niczego już nieoczekujący, pogodzony z losem, nad wyraz „dorosły”  i będący zapowiedzią zbliżającej się, nieodwołalnej rodzinnej tragedii.
Wreszcie tło, które jakimś zbiegiem okoliczności jest niemal idealnie dobrane aby uwypuklić płową kolorystykę więdnącego ciała. Po drugim zerknięciu dostrzegamy odwieczny podpis klęsk w podzwrotnikowej strefie ciepłych klimatów- muchy błądzące po słabnącym ciele dziecka.

Krótka historia fotografii dzieci - ofiar


Przedstawianie ofiar-dzieci w rozdzierających ujęciach zawsze jest wołaniem o dostrzeżenie problemu i jako takie było często używane przez jury wielu konkursów fotograficznych do szerzenia świadomości o dramatach współczesnego świata.wiedząc, że w zbiorowej wyobraźni takie obrazy zawsze budzą silny odzew. Szczególnie często w latach 80., 90. i na początku XX wieku tego typu zdjęcia uzyskiwały tytuł zdjęcia roku. Tak było w 1981 roku, kiedy to w konkursie World Press Photo zwyciężyło zdjęcie autorstwa Mike’a Wellsa pokazujące czarną dłoń wygłodzonego dziecka z Ugandy na tle dorodnej, białej dłoni mnicha, który pomagał ofiarom klęski.
Czarna dłoń głodującego dziecka w dłoni mnicha, który pomagał ofiarom klęski.
fot. Mike Wells

Również w 1984, 1985 i 1986 roku wygrywały zdjęcia z dziećmi-ofiarami. W 1993 roku wygrywa zdjęcie Jamesa Nachtwey’a. Matka ze zwłokami swojego dziecka na pustyni w Somalii.



Matka ze zwłokami swojego dziecka na pustyni w Somalii.
fot. James Nachtwey

W 2002 roku podobny motyw martwego dziecka z Pakistanu skłania jury do przyznania Erikowi Refnerowi tytułu autora zdjęcia roku.



zwłoki dziecka przygotowywane do pogrzebu
fot. Erik Refner

W 2006 roku wybrano zdjęcie Finbarra O’Reilly przedstawiające kobietę  i jej kilkuletnie dziecko, ofiary suszy, w centrum pomocowym w Nigerii. 



dłoń wychudzonego dziecka na ustach matki
fot. Finbarra O’Reilly


Czy w tym roku jury najważniejszego konkursu fotografii prasowej pójdzie tym tropem?

Oddziaływanie niezwykle poruszającego samego w sobie zdjęcia Tylera Hicksa, jest zwielokrotnione późniejszą wiadomością o śmierci Amal. Nikt w tym przypadku nie może zarzucić- co zdarzało się w przypadku poprzednich zwycięskich zdjęć-  że fotograf żerował na śmierci, że jego uwagę przyciągnął dopiero trup. Późniejsza śmierć dziewczynki jest tylko tragicznym ciągiem dramatycznej sytuacji w Jemenie.

Wielokrotnie słyszeliśmy głosy krytykujące kolejne zwycięskie zdjęcie przedstawiające  martwe ofiary walk, klęsk naturalnych i częściej, tych powodowanych przez ludzi: „Przestańcie robić zdjęcia trupom. To już nudne. Kanonadą martwych ciał mało kogo przekonacie dziś do działania czy nakłonicie choćby do wzruszenia. Na robienie takich zdjęć jest po wielokroć za późno. Za późno dla osoby czy osób na zdjęciu, im już nic nie pomoże, za późno dla fotografa, bo się spóźnił, za późno na fotografie jako taką- trzeba było raczej uwiecznić tych ludzi jak żyli albo jak umierali. Za późno wreszcie w ogóle, bo takie fotografie już nie maja takiej siły oddziaływania jak kiedyś. Leżące na ziemi trupy po prostu spowszechniały.”

Fotografia Hicksa ma wszelkie atrybuty ikony krzyku. To w takich fotografiach spełnia się misja fotoreporterów i dziennikarzy- bo nie zapominajmy, że zdjęcie ukazało się po raz pierwszy na pierwszej stronie w „The New York Times” wraz z obszernym  artykułem Decklana Walsh’a .

To wszystko co mogą zrobić dziennikarze, to dużo acz niewiele, przeciętni czytelnicy też nie mogą dużo więcej- polubienia w mediach społecznościowych i lament rozpaczy niewiele dają. Społeczna partycypacja jest w tym przypadku dość mocno ograniczona. Rozwiązanie problemu wojny i  tym samym głodu w Jemenie pozostaje w rękach ościennych państw i polityki światowych mocarstw.

Zdjęcie przeszywające pod kątem treści i doskonałe pod względem technicznym,  zrobione przez fotografa gazety o światowym zasięgu i oddziaływające na szerokie masy ludzi – definicja esencji idealnego zdjęcia prasowego. Czy tym ujęciem Tyler Hicks zapewnił sobie tytuł autora World Press Photo of the Year 2019? 
Byłbym rozczarowany innym werdyktem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz