Istnieje nieskończona liczba teorii mówiących jak powinno się interpretować fotografie.
Niektórzy postulują traktować zdjęcia jako wieloznaczny tekst, inni - coraz mniej liczni - jako prawdomówny wycinek rzeczywistości. Są też tacy, którzy widzą w każdym obrazie z aparatu fotograficznego ekspresję autora wyrażoną w dziele sztuki.
Zawsze interesował mnie sposób patrzenia na fotografię jak na mapę. Nie jest to podejście ani nowe, ani oryginalne, ani całościowe. Niemniej jednak ciekawe.
Z pojęcia mapy najbardziej przydatne do interpretacji fotografii wydają się pojęcia skali i kontekstu.
Umiejętność operowania skalą ułatwia przyjrzenie się i wydobyciu informacji dostępnych na mapie/zdjęciu. Aby zrozumieć i wyciągnąc jakąś porcję informacji z mapy np. dostępności wody w Azji, trzeba być uzbrojonym w pokaźną wiedzę o klimacie w poszczególnych regionach, sieci rzek, procesach demograficznych, konfliktach zbrojnych, stanie gospodarki poszczególnych krajów, ich ustroju politycznym, religii, wiodącym przemyśle, itd.
Nie mniejszą dawką wiedzy, tym razem m.in. o formach ukształtowania terenu i ich desygnatach graficznych trzeba się wykazać studiując szczegółową mapę topograficzną.
W przypadku czytania map obowiązuje zasada: im więcej wiesz o kontekście, tym więcej jesteś w stanie wyciągnąć informacji. Podobnie w fotografii. Czasami podpis zdjęcia pomaga w jego zrozumieniu, czasem nie bardzo, a czasem podpisu po prostu nie ma.
Patrząc na poniższe zdjęcie, dobrze jest wiedzieć czym był ruch talibów w latach 90., co zrobili swojemu krajowi i jak kształtowała się przyszłość Afganistanu po serii wojen.
Zupełnie inną skalę trzeba przyłożyć do poniższego zdjęcia Eda Khasi. Ujęcie, choć niezwykle emocjonalne, jest przedstawieniem sceny umierania osoby w podeszłym wieku, odchodzącej w sytuacji być może najbardziej z komfortowych - w towarzystwie najbliższych. Nie ma tu tragedii na wielką skalę, jest nieunikniony dramat odgrywany przez tysiące pokoleń od zarania ludzkości. Sytuacja, z którą będzie mierzła się każda osoba. Mamy tu skalę jedną z najmnieszych możliwych wśród tych najbardziej przejmujących - naturalnej, można by rzec pogodnej, śmierci pojedynczego człowieka.